Ruch Muzyczny #8/9 (sierpień/wrzesień)

 

BAŁTYK SZUMIĄCY MOZARTEM

Wolfgang Amadeusz w pięknych okolicznościach przyrody – tak można by podsumować gdański XIV Międzynarodowy Festiwal Mozartowski (18-24 VIII). Dosłownie: bo większość koncertów prezentowano w Parku Oliwskim przed Pałacem Opatów, i w przenośni: na krajobraz muzyczny imprezy, oprócz dzieł patrona (często lżejszego kalibru), złożyły się bowiem ich muzyczne, sensu largo, parafrazy – i to w przeróżnych konwencjach – dowodząc po raz kolejny genialnej uniwersalności Salzburczyka.

    Jedną z najbardziej udanych stanowiła zatytułowana Śluby „fan tutte” fuzja Cosi fan tutte ze Ślubami panieńskimi Fredry, których fragmenty inteligentnie, zadziornie i nie bez uzasadnienia połączyła – zgodnie z pomysłem pryncypała festiwalu Jana Łukaszewskiego – reżyserka Natalia Babińska (22 VIII). Oba dzieła - choć o przeciwnych wektorach - łączy bowiem okiełznany młodzieńczy bunt miłosny oraz mesmeryczny magnetyzm serca (twórcy owej teorii, F.A. Mesmerowi, zawdzięczamy też zamówiony u 12-letniego Mozarta singspiel Bastien i Bastienne). Wykonawcy – wszyscy związani m.in. z Warszawską Operą Kameralną – a więc: sopran Anna Mikołajczyk-Niewiedział (Fiordiligi/Klara), mezzosopran Elżbieta Wróblewska (Dorabella/Aniela), tenor Aleksander Kunach (Ferrando/Albin), baryton Tomasz Rak (Guglielmo/Gustaw) i bas Robert Gierlach (Don Alfonso/Radost/Narrator) zachwycili nie tylko pięknym śpiewem, ale i – co dużo rzadsze – doskonałym, wyczuwającym giętką fredrowską frazę, aktorstwem. Empatycznie towarzyszyła im Orkiestra Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod wodzą Massimiliana Caldiego.

    Clou festiwalu stanowił bezsprzecznie koncert finałowy, prezentujący mozartowskie Requiem. Nie dziwota, bo nazwiska i nazwy pierwszoligowe: Akademie für Alte Musik Berlin, gospodarze festiwalu czyli Polski Chór Kameralny i dyrygujący Jan Łukaszewski oraz soliści: izraelski sopran Talia Or, rodzimy alt Ewa Marciniec oraz Anglicy Thomas Elwin (tenor) i Darren Jaffery (bas). Ich – a w pierwszym rzędzie AKAMUS-a - wysoce emocjonalne wykonanie cechowała głównie porażająca wręcz kontrastowość części lirycznych z Lacrimosą na czele z apokaliptycznymi częściami dramatycznymi (Dies Irae, Rex Tremendae, Confutatis). Kontrastowość będąca istotą zarówno żałobnego arcydzieła jak i zderzających posępną ciemność z niebiańską jasnością wnętrz Oliwskiej Archikatedry, w których było prezentowane. Ów efekt podbijało też  dodanie (dla mnie wszak niekonieczne) chorału gregoriańskiego w wykonaniu Schola Gregoriana Cardinalis Stephani Wyszyński (magister chori – Michał Sławecki).

    Z trzech, stanowiących preludium festiwalu, kameralnych koncertów w muzealnych, rokokowych wnętrzach Domu Uphagena wyróżnię ostatni, w którym Niemka Heide Görtz i jej była norweska uczennica Tina Margareta Nilssen czyli Dena Piano Duo – z dużą swadą zaprezentowały Mozarta według Griega: Sonaty F-dur, G-dur oraz Fantazję c-moll z dopisanymi przez Skandynawa partiami drugiego fortepianu.

    Nie zabrakło też ducha improwizacji, tak bliskiej kompozytorowi. W ramach koncertów nocnych zaprezentowali się zatem jazzmani: oszałamiająco perfekcyjna Leszek Kułakowski Jazz Orchestra (third stream), klezmerski Bester Quartet, wreszcie rozbrajający wdziękiem, luzem i latynoamerykańskimi rytmami, uwielbiany na całym świecie Klazz Brothers & Cuba Percussion.

    Całości gdańskiej imprezy dopełnili: waltornista Paweł Cal z filharmonikami łódzkimi pod Pawłem Przytockim, młody skrzypek Robert Traksmann z Tallińską Orkiestrą Kameralną pod Juha Kangasem oraz, last but not least, Teatr Marionetek Pałacu Cesarskiego Schönbrunn z Uprowadzeniem z seraju- prawdziwa gratka dla dzieci małych i dużych.

 

Dziennikarz Ruchu Muzycznego

Monika Partyk